sobota, 26 czerwca 2010

Gdy milosc...

Historia pewnej miłości i pewnych zaręczyn.

Dzisiaj otrzymaliśmy wspaniałego maila od Ewy, która bierze ślub za dwa miesiące. Jej historia bardzo nas wzruszyła, wiec zapytana czy możemy opublikować jej maila zmieniając imiona na łamach naszego bloga zgodziła się.

Ewa ma dzisiaj 34 lat i wydaje się być najszczęśliwszą kobietą na świecie. Z jej oczu bije cudowny blask wrażliwej i pewnej siebie kobiety, której życie wydawałoby się powinno być sielankowe. Wysoka blondynka o pięknym uśmiechu z rozbrajającą szczerością dziecka opowiada jak kilka lat wcześniej jej życie się skończyło i musiała zacząć je budować na nowo.

W wieku 28 lat poznała swojego późniejszego narzeczonego, który obdarzył ją swoją miłością gdy ona jeszcze o tym nie widziała. On zawsze twierdził, iż z jego strony była to miłość od drugiego wejrzenia. Gdy, bowiem spotkał ją na stopie zawodowej odniósł wrażenie, że jest zimną blondynką dążącą do celu za wszelką cenę nie dbająca o takie szczegóły jak serce, uczucia czy tematy inne niż praca. Gdy spotkał ją następnym razem w zupełnie innych okolicznościach (mycie okien, włosy w nieładzie, spodnie dresowe niczym nie przypominające garniturowych skrzętnie wyprasowanych w jakich widział ją poprzednio), zatrzymał samochód i krzyknął „mam kilka okien do umycia i niezłą stawkę za godzinę”. Oburzona o mało nie spadła z pierwszego piętra, gdy z rozmachem się obróciła i wylała na niego wiadro z wodą. Jacek był wysokim i wysportowanym facetem o charakterystycznej bliźnie zaczynającej się od lewego oka przechodzącej przez policzek do podbródka. Nie był typowym przystojniakiem. Zamiast się zezłościć, że Ewa zniszczyła jego nowy garnitur otrzepał się i powiedział: „rozumiem, że interesu nie zrobimy to może kawa?”. Był przy tym uśmiechnięty i przemoczony.

„W zasadzie tego dnia na kawie oświadczył mi się po raz pierwszy. Twierdził a później ciągle powtarzał, że jestem kobietą z piekielnym temperamentem i złotym sercem”. Zakochała się i ona. Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę i nie potrzebowali zupełnie świata innych. Zamiast tego mieli swój świat. Jacek 15 sierpnia zabrał ją jak to określił na przejażdżkę po mieście na G. Ponieważ mieszkali w Gdańsku łatwo było się domyślić, że Gdańsk lub Gdynia. Dojechali na lotnisko i polecieli do Genewy. Bez ciuchów, bez urlopów, bez szczoteczki do zębów. „Genewa była wspaniała spędziliśmy tam dwa dni. Okazało się, że kolega Jacka miał odebrać swój nowy samochód ze Szwajcarii, więc ten poprosił go by móc go wyręczyć. Przez tydzień jeździli po Szwajcarii, i w każdym mieście Ewa dostawała jeden list od Jacka. W pierwszym było napisane zwyczajne „niezwyczajne” Kocham Cie. W następnym „ Jesteś dla mnie wszystkim”. Kolejny w Lucernie i Zurychu brzmiały następująco „niestety musisz mi wybaczyć, że świat bez Ciebie przestaje się kręcić” i „niestety musisz mi wybaczyć ja tak nie potrafię”. Ten przed ostatni brzmiał zaskakująco i nie był już taki słodki jak poprzednie. Zapytałam się go o co chodzi czy coś się stało, aż w końcu wyciągną ostatni „Nie potrafię, żyć z myślą, że mogłabyś odejść ode mnie i aby Ci to utrudnić odpowiedz: Czy wyjdziesz za mnie?”. Ewa się zgodziła i z przyjemnością włożyła pierścionek zaręczynowy na palec. Przygotowania do ślubu trwały osiem miesięcy.

Gdy wracała do domu na tydzień przed wyznaczoną datą ślubu zobaczyła na skrzyżowaniu karetkę pogotowia. „ nawet przez myśl mi nie przeszło, że mógłby to być Jacek. Widziałam tylko tłum gapiów i zmiażdżone zielone auto. Nie zauważyłam motocykla zasłoniętego przez wóz policyjny. Spojrzałam na mój pierścionek zaręczynowy i w tym momencie poczułam okropny ból w dole brzucha. Ale kompletnie nie łączyłam tego z tym co widziałam. Gdy tak siedziałam w aucie, w korku rozmyślając o tym, że to już tylko tydzień do ślubu a tu jeszcze tyle rzeczy do zrobienia i zorganizowania, zadzwonił telefon i wiadomość „Pani mąż jest w szpitalu, miał wypadek na skrzyżowaniu Al. Zwycięstwa i ul. Orłowskiej.” Ale przecież ja tutaj stoję- pomyślała i dopiero do niej dotarło, że to co widzi to właśnie ten wypadek.

„Jacek zmarł po dwóch dniach pobytu w szpitalu. Ukłucie jakie wówczas poczułam okazało się być ciążą. Nasza córeczka Wiktoria ma dzisiaj 4 ,5 roku. Po narodzinach musiałam stanąć na nogi. Pomagali mi moi rodzice i rodzice Jacka. Musiałam się pogodzić, że straciłam człowieka mojego życia. Siłę do walki dawała mi moja córka. Najbardziej żałuję tego, że nigdy słowami nie zdołam opowiedzieć Małej jakim wspaniałym człowiekiem i mężczyzną był jej tata.” Gdy wydawało jej się, że życie w pewnym sensie się skończyło. Gdy w zasadzie i tak była szczęśliwa, że spotkała miłość o jakiej często inni marzą na jej drodze pojawił się Robert. Kochający, mądry a Wiktoria go wprost ubóstwia”. Roberta kocha mocno i choć pewnie inaczej niż Jacka nie chce tego porównywać.

„dzisiaj jestem szczęśliwa. Choć w pamięci pozostaje, że zamiast ślubu był pogrzeb. Robert przypomniał mi, że ja nadal żyję. Zależy mi by uczcić ten dzień. Robert obiecał sprzedać motocykl po weselu, ale to na nim właśnie pojedziemy do ślubu. Wiem, że Państwa firma jak żadna inna potrafi stworzyć wspaniałą i niepowtarzalną atmosferę, dlatego zwracam się do Państwa właśnie” .

Ewa.

wtorek, 22 czerwca 2010

slub w Trójmieście



Ciekawe miejsca na slub


Po wyznaczeniu daty ślubu należy znaleźć odpowiednią salę na wesele lub obiad weselny. Czasami ciężko jest uzgodnić datę ślubu, która byłaby zgodna z naszymi oczekiwaniami a jednocześnie z kalendarzem parafii i domu weselnego.


Dlatego im wcześniej zdecydujemy się na przygotowania weselne tym będzie łatwiej. Roczne wyprzedzenie to świetny termin, który pozwoli na znalezienie czegoś odpowiedniego.


Miejsc, które są ciekawe, ładne i stylowe oraz odpowiednie na ślub w trójmieście, jest kilka. Jednym z takich miejsc jest na pewno Dworek Admirał http://www.dworek-sopot.pl/. To uroczy, niezbyt duży pałacyk w Sopockich łazienkach. Jest elegancki i ma przyjazny rozkład wnętrza, dzięki czemu można zrobić wspaniałe przyjęcie. Na piętrze znajdują się dwie sale jedna o nazwie ptaszarnia druga tzw. Sala hortensjowa. Architektonicznie oddaje on klimat starego Sopotu. Cały w kremowy kolorze z akcentami zw stylu secesyjnym w otoczeniu zieleni i wspaniałego tarasu przylegającego do Sali hortensjowej. Ceremonia ślubna może się odbywać na zewnątrz lub wewnątrz według uznania pary młodej. Ślub w dworku Admirał to wspaniałe przeżycie. Dzięki prostej i jasne formie, łatwo w nim zastosować dekoracje ślubne, które nadadzą temu miejsca życia i romantyzmu. Ze względu na niewielkie przestrzenie nie warto używać sztucznych kwiatów. W trójmieście na ślub nie znajdzie para młoda lepszego miejsca. O tak wspaniałej i romantycznej formie. Nie jest to miejsce ogromne, dlatego najczęściej odbywają się w nim duże obiady weselne i mniejsze wesela z tańcami. Pokoje dla gości i pokoje dla pary młodej jakie oferuje Dworek Admirał są nietuzinkowe i bardzo zróżnicowane. Mamy do dyspozycji bowiem, apartament indyjski, apartament afrykański, apartament meksykański.


Wesele w Dworku Admirał w Sopocie to nie tylko przepiękne wnętrza, ale także uciecha dla zmysłów. Prawdziwi kulinarni mistrzowie dogodzą podniebieniu nawet najbardziej wybrednego smakosza. Obsługa profesjonalna i szybka. Wszyscy bardzo uśmiechnięci.


Z Dworku Admirał, roztacza się piękny widok na park i stare pamiętające jeszcze Sopot Marii Jasnorzewskiej Pawlikowskiej drzewa. Wzbudzają podziw swą dostojnością i wielkością. Kilka metrów od dworku znajduje się Sopocka plaża, w czasie wakacji tętniącą życiem. Można wyjść się przewietrzyć w trakcie wesela, lub nawet zrobić zdjęcia plenerowe.


Dworek Admirał to wspaniałe miejsce na ślub w trójmieście.

poniedziałek, 21 czerwca 2010

Dekoracje ślubne - pałacowe.


Dekoracje ślubne


Przygotowania do ślubu w toku. Wszyscy podekscytowani panna młoda, pan młody. Trzeba będzie niedługo stanąć na ślubnym kobiercu, a tu jeszcze tyle rzeczy do załatwienia. Kościół już jest, sala weselna wynajęta, pojazd, którym para młoda będzie podróżować z miejsca na miejsce także. Pytanie jednak powstaje jakie dekoracje powinna wybrać Paraa młoda? Dekoracje weselne, to ogromny wachlarz możliwości i różności. Można spełniać swoje każde nawet najskrytsze marzenie.


Czasami przychodzą dziewczyny, które w pierwszych słowach zaznaczają, że ten dzień – dzień ślubu powinien być wyjątkowy. Marzyły o tym, że będą wyglądały jak księżniczki a sala weselna będzie przypominała pałac książęcy. Dekoracje weselne w dzisiejszych czasach pozwalają na stworzenie wyjątkowej iście królewskiej oprawy mieszcząc się w miarę znośnym budżecie.


Pierwsze nasze pytanie zawsze brzmi jak wygląda sala. Czasami wystarczy użyć kilku dodatków, a czasami trzeba zmienić w zasadzie cały wystrój. Używane materiały to w szczególności specjalnie tworzone przez artystów plastyków makiety, upięcia dekoracje florystyczne. Odpowiednie kolory, gdzieniegdzie purpura, pamiętając że nadal mówimy o ślubie. Atmosfera powinna być mimo wszystko lekka, dekoracja weselna zwiewna.


Warto zainwestować nie tylko w wystrój wnętrza, ale także w dekoracje zewnętrza. Jeżeli jest patio, ogród, ganek można w sposób delikatny poprzez użycie odpowiednich symboli nadać mu charakter pałacowy.


Wydaje się, że dekoracje weselne to jakże mało istotny element. Dopóki będzie wódka i ciepłe jedzenie, nie trzeba się przejmować detalami. Niech muzyka gra a reszta sama się poukłada. Para młoda często zapomina, że później po tym wielkim dniu, pozostaną im głównie zdjęcia pijanych gości i film z zielonymi twarzami. Jeżeli młodzi zadbają o odpowiednie dekoracje weselne będą się cieszyć wspaniałą pamiątką i będą się cieszyć, że dali się ponieść własnej fantazji i że spełnili swoje marzenia.


Dekoracje ślubne to gwarancja wspaniałych wspomnień.

poniedziałek, 14 czerwca 2010

ślubne przesądy

Ile wydarzeń w życiu człowieka tyle przesądów, których przestrzeganie niesie dobrą wróżbę na przyszłość. W kwestii ślubu nie jest inaczej.

Oto najpopularniejsze przesądy:

Wybór daty ślubu.

Ogólnie przyjęło się, iż zawarcie związku małżeńskiego powinno się odbyć w miesiącu, który w swej nazwie zawiera listerę R. Czyli odpada nam listopad, kwiecień, maj, styczeń, luty, lipiec. Mamy tym samym pół roku na wyrzeczenie „tak”. Pobieranie się 1 kwietnia mogłoby zostać uznane za żart. (Ale może nie każdy chce traktować małżeństwo, aż tak poważnie).

Suknia ślubna.

Niech przyszła Panna młoda gdy nie jest to konieczne, sukni ślubnej nie wkłada. Owszem poprawki, wszelkie przymiarki są obowiązkowe, ale nie można tego nadużywać. Zabronione jest własnoręczne szycie, bądź jakakolwiek pomoc przy tworzeniu dzieła. Przyszły mąż nie powinien oblubienicy oglądać w sukni przed godziną, gdy ujrzy ją przed ołtarzem.

Wychodząc do kościoła, Panna młoda nie powinna się w lustrze oglądać cała ubrana. Dla dobrej wróżby powinna zdjąć jakiś element. Może to być np. but, podwiązka itp.

Co do butów to Panna młoda powinna kupić Panu młodemu koszulę do ślubu a Pan młody młodej pannie buty.

Welon niech nałoży Pannie młodej druhna będąca koniecznie panną.

Słynna piątka. ubierając się do ślubu panna młoda powinna pamiętać, aby mieć na sobie: coś białego (symbol czystości uczuć), coś niebieskiego, np. podwiązka (kolor ten wróży wierność wybranka i zapewnia potomstwo), coś pożyczonego (dla zapewnienia przychylności rodziny męża), coś starego (by w trudnych chwilach nie zabrakło pomocy krewnych i przyjaciół), coś nowego (symbol dostatku);

A propos dostatku. By parze młodej niczego nie zabrakło, podszewka sukni powinna kryć w sobie kawałek chleba i kostkę cukru lub przynajmniej wrzucony przez Pana młodego pieniążek.

Dominacja w małżeństwie.

Gdy pan młody chce zdominować przyszłą małżonkę powinien nałożyć obrączkę do końca. Gdy panna młoda ma ochotę na przytrzymanie oblubieńca „pod pantoflem” wówczas niech przykryje kawałek buta rąbkiem swojej sukni.

Gdy wstajecie z klęczek pamiętajcie, które zrobi to pierwsze będzie także pierwsze w związku.

Co mogą zrobić goście by zadbać o lepszą przyszłość pary młodej?

Przede wszystkim ryż. Duuużo ryżu i monet by obsypać wychodzącą z kościoła parę młodą. Niech zbierają, które uzbiera szybciej będzie trzymało pieczę na kiesą.

Pierwszą osobą składającą życzenia powinien być mężczyzna, np. świadek.

Obca osoba, nieznana zupełnie postanowiła złożyć życzenia? Tym lepiej, małżeństwo będzie udane, długie i z niespodziankami.